spis treści
Simon Porte Jacquemus wywodzi się z pokolenia milenialsów i już od najmłodszych lat swojego życia zapowiadał, że zmieni świat mody. Jak powiedział, tak zrobił. Francuski designer rzucił zupełnie nowe światło na dość hermetyczne środowisko branży fashion, gdzie w czołówce od lat znajdują się te same domy mody z wieloletnią tradycją. Dzięki niemu mogliśmy poczuć powiew świeżości i lekkości z Marsylii, a sam projektant zadbał o to, by sprzedawać nie tylko ubrania, buty i torebki, ale też i siebie, jako nieodłączny element każdego produktu. Fenomenalny, zaskakujący i szokujący Francuz, który lubi kolor niebieski i poezję stał się najważniejszym designerem XXI wieku.
Jak ochoczo opowiada, jego dzieciństwo było radosne i wspaniałe, a on sam miał wiele możliwości, by rozwijać swój talent. Urodził się w 1990 roku w Salon-de-Provence na południu Francji i już w wieku 7 lat wiedział, że chce projektować ubrania. Rodzice wysłali go na prestiżową uczelnię École supérieure des arts et techniques de la mode, jednak jego temperament nie pozwoliły mu jej skończyć. Postanowił rozpocząć karierę na własną rękę, szukając swojej oryginalnej ścieżki.
Wstrząsającym przeżyciem dla Simona była tragiczna śmierć jego matki w 2009 roku, która znacząco wpłynęła na jego pracę twórczą. To właśnie wtedy powstała marka Jacquemus (od nazwiska panieńskiego matki), którą dedykował pamięci swojej rodzicielki, która była dla niego wielką muzą.
Start własnej marki nie należy do najprostszych, szczególnie, gdy jest się mieszkańcem Paryża, w którym „każdy” marzy żeby zostać projektantem na miarę Diora czy Sainta Laurenta. Simon zdecydował, że oprócz ubrań będzie „sprzedawał” też swoją tożsamość, mieszając życie prywatne z zawodowym, bo jak twierdzi: moda to on, a on to moda.
Swoje pierwsze kolekcje szył w zakładach szycia zasłon, by zaoszczędzić na kosztach. Robił uliczne performance, podczas których prosił swoje koleżanki, by zakładały jego ubrania. Chciał być zauważony, dostrzeżony, próbował w ekstrawagancki sposób wybić się z tłumu. Zatrudnił się nawet w butiku Comme des Garçons jako sprzedawca, by poznać klientów i zrozumieć ich potrzeby.
W 2013 roku Jacquemus pokazał swoją pierwszą „oficjalną” kolekcję, która zmieniła oblicze świata mody, a projektant stał się jedną z najbardziej pożądanych współczesnych marek. To całkowicie odmieniło jego życie. W jego projektach można było odkryć awangardową klasykę, w której podkreślał nieustanną miłość do Francji.
Choć projekty były minimalistyczne (ze względu na koszty), kolekcja stała się absolutnym sukcesem. W 2015 roku doceniony został prestiżową nagrodą dla młodych projektantów LVMH, dzięki której otrzymał 150 tysięcy euro na rozwój swojego biznesu. Na sukces długo nie trzeba było czekać.
Simon doskonale wstrzelił się ze swoją karierą w początkowe stadium rozwoju social mediów, które stały się dla niego ogromną reklamą. Jego Instagramowe konto całkowicie różni się od typowych kont projektantów, na których możemy zobaczyć bieżące kolekcje. Simon jest w tym całym sobą.
Oprócz jego projektów możemy zobaczyć jego „zwyczajne” życie. Jak spędza wakacje, co ugotował na obiad, albo jak wyglądają jego relacje z bliskimi. Jacquemus nie sprzedaje tylko mody, tworzy jedność ze swoją pracą, co jeszcze lepiej pozwala zidentyfikować i zrozumieć markę. Oryginalne podejście do „reklamy” sprawdza się wzorowo i wpisuje się w filozofię brandu. Perfekcyjnie też łączy się ze współczesnymi czasami i nieoczywistymi formami promocji, które towarzyszyły Jacquemusowi już od lat.
Od samego początku projektant podkreślał, że inspiruje go Francja, szczególnie południowy rejon, z którego się wywodzi. W swoich projektach, więc odwołuje się do typowej francuskiej kolorystyki z bielą, błękitem czy czerwienią (a w zasadzie wiśnią) na czele, choć nie da się ukryć, że projektant lubi również intensywne i wyraziste barwy.
Nie brakuje też marynarskich pasków, które darzy sympatią. Projektant często powtarza też, że jego muzami są gwiazdy francuskiego kina z lat 80., które uwielbia, i to właśnie dzięki kinematografii każda z jego kolekcji dostaje oryginalną nazwę nawiązującą do filmu. W swoich kreacjach stawia na lekkie i przyjemne materiały – len czy bawełna doskonale odzwierciedlają wizję mistrza.
Projekty Simona Jacquemusa wzbudzają nie małe poruszenie w świecie mody. Ogromne przeskalowane kapelusze, nietypowe obcasy w butach przypominające dzieło sztuki i ona… mikrotorebka! Najważniejsze i najbardziej charakterystyczne dziedzictwo marki! Po raz pierwszy mała torebka pojawiła się w kolekcji na 2017 rok i stała się obiektem pożądania, okrzykniętym przez magazyny modowe nową it bag!
To niebywały sukces dołączyć do tak zaszczytnego grona. Torebki z mikrokolekcji były na tyle małe, że mieściły się do nich szminki, karty i banknoty. Zaproponowane w szerokiej gamie kolorystycznej, bardzo szybko podbiły serca trendsetterek z całego świata. A im sukces rósł, tym torebka…malała! Symbol marki Jacquemus doczekał się różnego rodzaju wersji pod postacią nie tylko torebek, ale też i biżuterii.
Artystyczna wizja Jacquemusa w kolekcji „Les Sculptures” łączy sztukę, architekturę i świat mody. Młody projektant skupił się na mocnych cięciach, geometrycznych krojach i wręcz „wyrzeźbionych” posągowych sylwetkach. Kolekcję podkreśla mdła kolorystyka rozbielonych żółci, nieoczywistych pasteli, zgaszonych zimnych barw, które kontrastują z ostrą czerwienią.
Eksperymentowanie z formą, pokazało w jak doskonałej kondycji jest projektant oraz, jak jego rozwój kształtuje świat mody. Kolekcja jest też odwołaniem do początków jego kariery, w których szukał swojej osobowości właśnie poprzez formę.
Zapisanie się na kartach modowej historii wcale nie należy do najprostszego. Szczególnie, gdy jest się francuskim projektantem. Simon Jacquemus wykorzystał patent swoich poprzedników, uwspółcześniając go maksymalnie i dostosowując do obecnych czasów. Miał talent, wielki upór, pasję i cierpliwość oraz pomysł na to, jak zaprezentować się w świecie mody. To wystarczyło, by dołączył do grona najważniejszych projektantów na świecie.
Moda. W tym jednym krótkim słowie kryje się ogromny świat pełen inspirujących projektów, zapierających dech w piersiach kreacji, luksusowych tkanin i po prostu pięknych rzeczy. Haute couture od zawsze ma szczególne miejsce w moim sercu i… szafie. Jako dziennikarka i certyfikowana stylistka oraz posiadaczka 70 par butów, 60 torebek i całej masy dodatków, każdego dnia odkrywam nowe, zaskakujące elementy wielkiego świata mody, o których uwielbiam pisać.